Za czym kolejka ta stoi?...

sobota, maja 28, 2016 Sagitta's world 1 Comments


Mieszkam sobie w tej Szwajcarii już jakiś czas i poza dopadającą mnie tęsknotą za Polską, dopada mnie pytanie, czy w Polsce kulturalne, pełne szacunku traktowanie siebie nawzajem - nie 'od święta' i jak świeci słońce w długi weekend - stanie się kiedyś normą?

Czy kiedyś w Polsce będziemy się szanować na drogach tak, jak tutaj? Czy kiedyś pieszy będzie zawsze puszczany na pasach (nawet przez rowerzystę), a towarzyszyć będzie temu obustronny uśmiech i uniesiona w geście podziękowania ręka pieszego (niektórzy mogą powiedzieć: "Za co mam dziękować? To jest obowiązek zatrzymać się przed pieszym na pasach!" - ale o ile milej i dla pieszego i dla zmotoryzowanego z tą podniesioną ręką!)? Czy będziemy częściej się do siebie uśmiechać zamiast spoglądać na siebie 'spode łba'? Czy przestaniemy zachowywać się jak chamy stojąc w kolejkach?

Kolejki w Polsce... O tym z całą pewnością napisać można jakiś doktoracik z psychologii. Z behawiorystyki. Zwierząt...

Ja w każdym razie mam materiał i nowe rodzaje zachowań do analizy.

1. Zachowanie "tobybyło".

Stacja benzynowa przy autostradzie koło Zgorzelca. Jest godzina 4 nad ranem. Mamy za sobą jakieś 9 godzin drogi z Zurychu przez Niemcy. Nie przeprowadziliśmy się jeszcze. Wracamy do Polski po załatwieniu spraw 'papierkowych' w Szwajcarii. Wchodzę na stację. Wcześniej widzę jakiś autokar, więc wiem, że kolejka do toalet będzie długa. Zapłacę zatem najpierw za paliwo. W kolejce do kasy stoją cztery osoby. I nagle nas stojących w rządku, z lewej strony, tuptając krok po kroczku (że niby nikt nie zauważy), 'wyprzedza' mężczyzna w średnim wieku. Reaguję jako pierwsza. "Kolejka jest, proszę Pana". Czego w takiej sytuacji się oczekuje? "Oczywiście. Przepraszam. Kto z Państwa ostatni?". Ale nie. Ja dostaję odpowiedź: "Jak my byśmy tu wszyscy stali, to dopiero byłaby kolejka!" (???!!!) Pan z wycieczką przyjechał. Chyba wszyscy zaczęliśmy te słowa analizować, zagadkę z kolejką rozwiązywać, bo się chłopu udało w tym czasie zamówić kawę i 'gorącego psa'. Myślę sobie: "No tak. Polskie bydło". Nie, ja nie myślę. Zmęczona jestem. Środek nocy. Ja to mówię na głos...

2. Zachowanie "stojębosiedzę".

Urząd Miasta Krakowa. Godzina 11. Znowu po trasie Zurych-Kraków. Muszę odebrać nowy dowód. Karteczka z numerem mówi mi, że liczba osób oczekujących wynosi 1. Idzie wyjątkowo sprawnie. Bez kolejki. Jest zdecydowanie zbyt pięknie. Z odebranym dowodem schodzę piętro niżej. Jeszcze kwestia meldunkowa do załatwienia. Jedna osoba przy okienku, za nią jeszcze jedna i małżeństwo, które stanęło przed chwilą. Staję za nimi. Wiem, że są ostatni. Kiedy druga osoba podchodzi do okienka, nagle jakieś 3 metry za nami rozbrzmiewa jakiś taki nabuzowany 'parogłos': "My tu stoimy w kolejce!". Rozglądam się dookoła. Nikt nie stoi. Jakieś pięć osób siedzi. Omamy? Może. Po chwili na obraz nakłada się dźwięk. Ponownie wybrzmiewa, tym razem z jednych ust, które z resztą ciała siedzą: "My tutaj stoimy do tego okienka!". "Widzieliście Państwo jak stajemy w tej kolejce. Dlaczego nikt nie zareagował od razu i nie powiedział, że siedzi, tfu, stoi?" - pytam. "To się trzeba było zapytać, jak się stawało! My tu stoimy i koniec!"... Dobra, meldunek poczeka do jutra.

3. Zachowanie "spragnione-kontrolowane".

Ponownie Kraków. Koło 6 rano. Znowu stacja benzynowa. Wyjątkowo nie cztery, ale jedna osoba przede mną. Czuję oddech na prawym ramieniu. Tak zwanym kątem oka widzę, że ktoś mi się tu próbuje znowu wcisnąć. Kobieta. Nosem wyczuwam chmiel. Na moich ustach zaczyna pojawiać się uśmiech. Zaczęło się! Stoję twardo. I czekam. Przychodzi moja kolej. I... Nie uwierzycie... Kobieta wydobywa z siebie markotne: "Aaaa. Pani jeszcze." Szacunek dla tej Pani. Tym bardziej, że musiała czekać jakieś dwie minuty dłużej, żeby otworzyć chłodne piwko.

4. Zachowanie "cotymitu".

Stacja benzynowa przy autostradzie koło Zgorzelca... Znowu środek nocy. Znowu kolejka. Chciałoby się rzec: 'déjà vu'. Już nie liczę osób. Nie ma znaczenia. Panowie przede mną upominają mężczyznę, który próbuje się wcisnąć przed nich. Kulturalnie. Jak ja w podobnej sytuacji w tym samym miejscu. "Proszę Pana, jest kolejka". Pan: "Nie, nie. Ja tu stałem cały czas!". I on, i ja, i tych dwóch gości - wszyscy wiemy, że nie stał. "Proszę nie kłamać. Pan tu nie stał. Pan się wciska w kolejkę". "Co Ty (w sumie 'ty' - na bank było z małej) mi tu będziesz mówił, gdzie ja stałem?!"... Się skończyło 'panowanie'.... Do akcji wkroczyła Pani Kasjerka.


I jeszcze jedna sytuacja. Bardzo dla mnie zaskakująca. Tym razem Szwajcaria. Niedługo po przeprowadzce. Sklep. Podchodzę do kasy. Przede mną stoi starsza, siwa Pani. Mam 2-3 rzeczy. Ta Pani z uśmiechem na ustach prosi, żebym weszła przed nią, bo ona ma ich więcej...

1 komentarz :

  1. Odpowiedź brzmi - nie. My - naród walczący. Nam - wszystko się należy.
    Na ulicach smutne twarze, a w głowach majstruje się kłopot z pieniędzmi jak i nieudolne często próby reaktywacji jakiegoś mistrzowskiego planu.
    Jestem z Łodzi i kontrast między moim miastem, a miastami w Szwajcarii był zniewalający. Nie wiem czy kiedykolwiek...

    OdpowiedzUsuń