Toskania w czasach zarazy...

wtorek, grudnia 15, 2020 Sagitta's world 0 Comments


Do tej pory mieliśmy szczęście do miejsc, do których podróżowaliśmy i do ludzi, których tam spotykaliśmy. W takim roku jak ten miałam ogromną nadzieję, że tym bardziej to szczęście nas nie opuści. 

Pod koniec sierpnia, kiedy mieliśmy planować pierwsze dwa tygodnie września, po przeanalizowaniu sytuacji i przyjrzeniu się możliwym scenariuszom, podjęliśmy decyzję, że odwiedzimy Toskanię. W powietrzu czuć było już oddech nadciągającej drugiej fali wiadomo czego, jednak sytuacja we Włoszech była lepsza niż w Szwajcarii. W samej Toskanii trzy razy lepsza. W poleconym nam rejonie zwanym „Maremma”* znaleźliśmy naszą oazę. 

W tej nadmorskiej nizinie, która kiedyś była bagnistym terenem, niedaleko głównego miasta Grosseto, swoją rodzinną posiadłość - typową toskańską willę z basenem, przytulny domek tuż obok oraz sporo ziemi - ma przesympatyczna Betta. Posiadłość położona jest od morza jakieś 20 minut jazdy samochodem (przy czym szybciej pokonuje się ten odcinek jadąc za właścicielką). Betta udostępnia także swoim gościom dostęp do kawałka plaży w okolicach Castiglione della Pescaia, który posiada, a kiedy sama akurat go nie używa. W czasach zarazy doceniliśmy to bardzo. 

Na co dzień Betta wraz ze swoją rodziną mieszka we Florencji. Podczas trzech miesięcy wiosennego lockdownu cała rodzina przebywała w willi. W tym miejscu nadmienić trzeba, że mąż Betty posiada pod Sieną znaną i prowadzoną od wielu pokoleń winnice. Wypełnione winami piwnice willi zaczęły po lockdownie świecić pustkami. Jak powiedziała Betta, z przyzwoitości i żeby im nie było za dobrze, postanowiła chociaż nie napuszczać w tym czasie wody do basenu. Coś jednak czuję, że w kontekście tego wina nie o przyzwoitość chodziło, lecz o bezpieczeństwo członków rodziny. Z basenem, czy bez - zacny lockdown, przyznacie...

PS. Koty dostaje się w pakiecie. Właścicielka twierdzi, że po lockdownie zrobiły się jakieś dziwne... ;)

Maremma w języku włoskim odnosi się ogólnie do podmokłych terenów przybrzeżnych. Termin ten jest zawężony do krajobrazu w środkowych Włoszech, który dziś obejmuje całą południową Toskanię i części północnego Lacjum. W węższym sensie jednak Maremma obejmuje tylko płaski pas przybrzeżny, przerwany pasmami wzgórz Monti dell'Uccellina.

0 komentarze :

Ryba w cieście piwnym...

piątek, grudnia 11, 2020 Sagitta's world 0 Comments


W poście o Sydney pisałam, że warto wybrać się na Manly Beach, aby w jednej z tamtejszych restauracji zjeść rybę barramundi*. Do wyboru mamy ją tam w wersji grillowanej i tzw. 'beer battered". W obu opcjach jest przepyszna, ale moje kubki smakowe dały 10/10 punktów opcji piwnej. 

Mamy to szczęście, że nasz Sąsiad łowi. Łowi niestety nie u wybrzeży Australii, gdzie barramundi występuje, tylko na środku Jeziora Zuryskiego. Wyławia natomiast rybę znakomitą - szczupaka. A ten nadaje się idealnie na opcję "beer battered", czyli uwielbiane w Szwajcarii "Fischknusperli im Bierteig", czyli nic innego jak chrupiącą rybę w cieście piwnym podawaną najczęściej w towarzystwie sosu tatarskiego. Ja szukając przepisu na barramundi w cieście piwnym znalazłam bardzo dobry przepis z sosem majonezowo-chrzanowym. Wypróbujcie go z którąś z podanych przeze mnie ryb (oczywiście najlepiej z barramundi).

0 komentarze :

Korsyka - wyspa naprawdę piękna...

środa, grudnia 09, 2020 Sagitta's world 0 Comments

Był początek września 2019 roku kiedy prom z włoskiej Genuy dopływał do wybrzeży „Île de Beauté”, do portu w Bastii. To był bardzo przyjemny, trochę ponad sześciogodzinny rejs, podczas którego delikatne fale cudownie kołysały do snu. Przed nami było jeszcze jakieś trzy i pół godziny jazdy samochodem, żeby dotrzeć do położonego na południowy zachód od Bastii Olmeto. 

Trasa przez górzystą i serpentyniastą Korsykę w ciąży może i nie należała do najbardziej przyjemnych, ale na pewno obfitowała w zachwycające widoki. Po dotarciu do hotelu wiedziałam już, że w tej pięknej wyspie przyjdzie mi się zakochać.

Korsyka urzeka swoja dzikością, bujną roślinnością, wspaniałymi plażami, krystalicznie czystym morzem, widokowymi trasami, przepysznym jedzeniem. Co prawda byliśmy na niej zbyt krótko, by ją w pełni odkryć, jednak udało nam się poczuć jej wspaniały klimat i zobaczyć parę urzekających miejsc. 

Wnętrze wyspy jest bardzo górzyste i bardzo urodziwe. Ponad 20 szczytów przekracza wysokość 2000 m n.p.m. Przez prawie całą wyspę z północy na południe przebiega górski pieszy szlak GR 20, który uznawany jest za jeden z najpiękniejszych na świecie. Jego nazwa pochodzi od francuskiego słowa „Grande Randonnée” („Długa wędrówka”), natomiast 20 nawiązuje do faktu, że Korsyka w przeszłości była dwudziestym departamentem we Francji. Szlak przeznaczony jest dla zaawansowanych wędrowców. 

Jednym z najpiękniejszych i najciekawiej położonych miast na Korsyce jest Bonifacio, zwane często baśniowym miastem. Leży nad Cieśniną Świetego Bonifacego, na niemal pionowych, rzeźbionych przez wiatr skałach wapiennych. Zbudowane na stromych skarpach domy wyglądają tak, jakby za chwilę miały osunąć się wprost do morza.

Najbardziej korsykańskie ze wszystkich korsykańskich miejscowości jest Sartène. Pięknie położone, ze wspaniałym widokiem na dolinę, ze średniowiecznym klimatem, pełnymi uroku uliczkami i starymi budynkami. Jednym z głównych wydarzeń w historii miasta był atak piratów z Algieru w 1583 roku. 

Plaże na Korsyce zaliczane są do najpiękniejszych w Europie. Zgooglujcie na przykład te trzy: "Plage de Santa Giulia", "Plage de Palombaggia", "Rondinara". Bajka! My plażowaliśmy i snorkelowaliśmy na "Plage D'Abbartelo" tuż obok naszego hotelu  i odwiedziliśmy "Plage de la Tonnara" w drodze z Bonifacio.

Korsyka oczarowała mnie swoją urodą i zrobiła mi smaka na więcej. Mam ogromny niedosyt i wielką ochotę, by na nią wrócić i odkryć całe jej bogactwo.

0 komentarze :

W tajemniczym ogrodzie...

piątek, listopada 20, 2020 Sagitta's world 0 Comments


Jest niedaleko nas miejsce bajkowe. Które uwielbiam odwiedzać niezależnie od pory roku czy pogody. Które przenosi do innego świata. W którym można się pozachwycać i oderwać na chwilę od rzeczywistości. Taki mój ulubiony tajemniczy ogród. Ogród marzeń. Traumgarten. 

W tym roku na początku marca trafiłam tam pierwszy raz. Byłam pod wrażeniem. Chciałam wrócić jak najszybciej, ale przyszedł lockdown i na jakiś czas ogród musiał zostać zamknięty. W sierpniu zachwycałam się nim ponownie w letniej, zielonej i soczystej odsłonie. Jesień natomiast przyniosła niesamowitą paletę kolorów i piękne światło. 

Ten przestronny, pięknie zagospodarowany ogród o łącznej powierzchni 20.000 m² można wynająć na wszelkiego rodzaju imprezy. Kiedy imprez nie ma od poniedziałku do piątku w godzinach od 8 do 17 jest otwarty dla wszystkich tych, którzy mają ochotę zagubić się w czasie i przestrzeni. 

Zapraszam Was na rundkę po ogrodzie.

Londyński zaułek 

Domek przy stawie z rybami 

Bio basen z barem 

Domek na drzewie 

Bagna 

Pszczelarnia i domek pszczół 

Warsztat pradziadka 

Domek czarownicy 

Świątynia wierzby i ławko-huśtawka 

Gdzie: Zürcherstrasse 63, 8800 Thalwil 

0 komentarze :