Polecieć do Australii i z niej wrócić...

środa, maja 30, 2018 Sagitta's world 8 Comments

... całym i zdrowym...

Ponieważ po 3 tygodniach spędzonych w Australii wróciłam do domu w jednym kawałku (co prawda ten kawałek był dość mocno pogryziony przez komary, ale to jest pikuś), to mogłabym powiedzieć, że pogłoski o chcącej wszystkich pozabijać australijskiej naturze są mocno przesadzone. Ale powiem Wam tak: bądźcie świadomi tego, co Wam tam może 'grozić', przestrzegajcie paru 'zasad', a na pewno wrócicie bez żadnego uszczerbku na zdrowiu.

Chyba najczęstszym słowem, które kojarzy się z Australią jest "pająk". Pewnej nocy, niedługo przed wylotem do Australii, śniło mi się, że jestem już na miejscu i wokół mnie jest cała masa pająków. Nie mam arachnofobii i po przebudzeniu nie byłam przerażona tym, że tyle ich w tym śnie było. Ja byłam przerażona, że w ogólne się ich nie bałam ;) A niby powinnam.

Jednak kiedy spojrzymy na statystyki przypadków śmiertelnych w Australii z lat 2007-2016, to okazuje się, że śmiertelne żniwo zbiera... słońce - największa dziura ozonowa jest właśnie nad 'krainą Oz'. Kremy z filtrem UV (minimum 30 SPF), czapeczki lub kapelusze, dobre okulary przeciwsłoneczne, przebywanie jak najwięcej w cieniu to to, co może Was uchronić przed rakiem skóry.

Źródło: www.abc.net.au

Jak widać ze statystyk w ciągu 9 lat żaden pająk nikogo nie 'załatwił'. Krokodyle zjadły średnio nieco ponad 1,5 osoby rocznie. Więcej osób zginęło nurkując lub skacząc do wody niż w wyniku ataku rekinów (nie widzę statystyk mówiących o tym, ile osób zginęło skacząc wprost do paszczy rekina ;)).

Generalnie, żeby wrócić bezpiecznie (lub w ogóle wrócić) z Australii trzeba przede wszystkim zwracać uwagę na tablice z ostrzeżeniami i nie pretendować do bycia kolejnym Stevem Irwinem.

A bardziej szczegółowo:

Pająki
Sprawdzać buty przed założeniem, nie chwytać za rzeczy po 'omacku' i nagle (np. nie łapać 'na oślep' ławki od spodu). Można użyć specjalnych spray'ów na pająki (np. popsikać namiot, buty). Jeśli jednak przez naszą nieuwagę (same nas nie zaatakują) jakiś pająk nas ugryzie należy - o ile to możliwe - zrobić mu zdjęcie lub zapamiętać, jak wyglądał i szukać miejsca, w którym dostaniemy antidotum.

Węże
W buszu nosić wysokie buty, patrzeć pod nogi, tupać. A jak się je spotka nie robić gwałtownych ruchów, zatrzymać się. Jak się już stoi bezpiecznie to można zaryzykować i zawołać partnera: "Chodźże szybko! Zobacz!", ale lepiej się spokojnie wycofać.
* poniższe zdjęcie nie przedstawia spotkanego węża. Tamten był czarny i szybki.

Kazuary
Wycofać się tak, żeby być ustawionym do tego ptaszyska przodem, jeśli się ma przy sobie plecak - założyć go na 'cycki', pokazać puste otwarte dłonie: "Stary, nie mam tu nic do żarcia". Uwaga na kazuary z potomstwem - tu już trzeba osiągnąć wyższy poziom ostrożności.

Meduzy
I to jest dosyć śmieszna sprawa. Zakłada się specjalny kombinezon tzw. "swimsuit" (można go wypożyczyć). Nie ma się co przejmować, jak się w nim wygląda, bo generalnie  "wszyscy jesteśmy teletubisiami". Można się też kąpać bez niego na kąpieliskach, które mają założone specjalne siatki. Z tym, że to chroni przed większymi meduzami, a nie przed malutką, ale bardzo groźną "irukandji" (w dalszym ciągu polecam jednak teletubisia).

Dingo
Wycofać się spokojnie, zamykać szczelnie pojemniki z jedzeniem (ale przed zamknięciem pojemnika nie karmić!),  pilnować dzieci.

Krokodyle (szczególnie słonowodne)
Nie rozbijać się z namiotem za blisko akwenów wodnych, nie pływać tam, gdzie jest to zabronione. Banał.

Liście "Stinging tree"
Nie macać czegoś, czego się nie zna, a najlepiej w ogóle niczego nie macać ;)

Komary
Nie wychodzić bez popsikania się spray'em (szczególnie z namiotu o poranku do toalety-wychodka, bo 1260 komarów lubi to, 858 komarów udostępniło to wydarzenie, 651 870 komarów weźmie w nim udział; jak coś, to polecam podróżne mini WC "Travel John". Serio!)

Kangury
Zapisać się wcześniej na boks. A tak serio - nie spotkałam tych dużych kangurów, co osiągają wysokość powyżej 2 metrów i lubią się boksować, ale nawet te mniejsze mogą sprawiać problem tym, co przemieszczają się samochodem (szczególnie po zmroku), rzucając się pod koła. Żywych kangurów w dziczy widzieliśmy 2 (słownie: dwa), za to całą masę martwych przy drogach.

Rekiny
No, z nimi to może być problem, szczególnie jak się jest surferem. W każdym razie, jeśli już dojdzie do tête-à-tête z rekinem, to jest szansa, że będziemy mieli czas na działanie do trzeciego okrążenia...
"Mały rekin pyta ojca: - Tato, dlaczego zanim zje się człowieka, trzeba zrobić trzy okrążenia? - Jak chcesz jeść z gównem to zrób jedno."

8 komentarzy :

  1. Komarzy fb rządzi :) :D
    Ale jednak zabójczo ta Australia brzmi. Śpię w lesie często i ograniczenia w stylu uważaj gdzie pływasz bo cie coś zje, albo uważaj jak rano wychodzisz z namiotu, nie łap się czegoś za nagle itp nie mieszczą mi się w głowie:0 Chociaż w Szwecji te komary dają w tyłek bardziej niż w Polsce, to jednak nie jest jakims wielkim problemem spać na mchu albo w trawie. To mogę nawet ja z moją arachnofobią :)
    Nawet jedna śmierć na parę lat spowodowana przez sam kontakt z naturą to troche za dużo hmmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest to wbrew pozorom tam na miejscu tak bardzo upierdliwe ;)

      Tu w Europie mamy wypadki z udziałem dzikich zwierząt, w których ginie więcej niż jedna osoba. Statystyki ze Szwecji:
      "Svenska Nationella Viltolycksrådet podaje cyfrę 3.328 wypadków z udziałem łosi w tym roku, jak na razie i 4.914 za cały ubiegły 2015 rok. Łosie co prawda nie przodują w takiej statystyce bo są zdecydowanie wyprzedzone przez sarny – 36.513 za rok 2015 i nieznacznie przez dziki – 4.929 za 2015, ale szkody powypadkowe są najwyższe.
      Szwedzka wiki podaje roczną cyfrę przeciętną z ostatnich lat dotyczącą rannych ludzi w tych wypadkach. Jest ich około 800 osób na przeciętną ilośc 45.000 wypadków rocznie i niestety około 5 osób ponosi w tych wypadach smierć."

      Źródło: https://www.forest-monitor.com/pl/losie-w-szwecji-dyskusje-kontrowersje/

      Osy też potrafią zabić:
      "Statystyki dotyczące zgonów z powodu wstrząsu anafilaktycznego są niedoszacowane, bo rozpoznanie anafilaksji jest trudne. Aktualne dane mówią, że w jego konsekwencji umierają rocznie 1-3 osoby na milion mieszkańców Polski, co - w przeliczeniu - oznacza 40-120 zgonów w ciągu roku."

      Źródło: http://www.dziennikzachodni.pl/strefa-agro/wiadomosci/a/jad-os-pszczol-i-szerszeni-moze-zabic-nawet-w-ciagu-kilku-minut,12380504/

      Niedźwiedzie. Wilki. Dziki.
      Nawet udomowione psy potrafią zagryźć na śmierć.

      I jeszcze takie zaskoczenie: pryszczel lekarski (znany pod nazwą "mucha hiszpańska"). Kantarydyna, którą wytwarza, by odpędzić zagrożenie, w zetknięciu z człowiekiem powoduje podrażnienie narządów wewnętrznych i w dużej ilości może doprowadzić nawet do śmierci (dawka śmiertelna kantarydyny wynosi dla człowieka od 10 do 30 mg).

      Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Kantarydyna

      Generalnie z naturą nie ma żartów :)

      Usuń
  2. Spiders – 0

    To mówi wiele.

    Właśnie... słońce... Wiesz, że ja mam bardzo małą tolerancję na słońce? Wczoraj miałam udar cieplny... :( [kolejny w całym swoim życiu).

    Te zielone węże to mój ukochany gatunek. Chciałabym takiego mieć. Ogólnie bardzo lubię wszystkie gady. Kilka dni temu widziałam świeżo wyklutego zaskrońca. Mała czarna glizdka, jeszcze mokra, nie była dłuższa od środkowego palca. Niestety mój mąż nie toleruje węży.

    W kwestii komarów, na mnie żaden spray nie działa, komary mnie po prostu kochają. Mogą danego dnia nikogo nie ukąsić, ale dla mnie zrobią wyjątek

    Rozwaliłaś mi system tym dowcipem o rekinach XD

    Nie, nie pocieszyłaś mnie tym artykułem, nadal uważam, że nie jestem w stanie wrócić z tego kontynentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi z powodu udaru :(

      Ja chyba nie mam daru do przekonywania ;) Ale jest mnóstwo innych fantastycznych miejsc, z których wrócisz na pewno ;)

      Usuń
    2. Jestem... jakby to rzec... przyzwyczajona do tego typu problemów z gorącem. Podróże w gorące tereny marzą mi się, chyba jak wszystkim, ale skoro w Europie nie daję sobie z tym rady, to może nie warto się pchać do Australii czy Afryki...
      Dziwne tylko, że udar nawiedził mnie w maju. Aż strach się bać co będzie latem. Po cichy liczę na rychlejszą jesień.

      Usuń
    3. To może np. Lofoty we wrześniu? :)

      Usuń
  3. Znajomy się wybierał i podobnie wyśmiewał moje fobie, a potem... nie pojechał. Teraz się z niego śmieję, że stchórzył właśnie przed pająkami ;D Sam ich nie cierpię i z przerażeniem patrzę na fotki z 'prowincji', jak ich pajęczynami usłane są całe połacie lądu. PS. nie wiem co lepsze, fb komarów czy dowcip o rekinach, ale poczucia humoru gratuluję ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :)

      Widziałam te fotki z ’prowincji’ jakoś tydzień po powrocie i szczerze mówiąc żałowałam trochę, że nie było mi dane zobaczenie tego na żywo ;) oczywiście z bezpiecznej odległości ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń