Lawetą przez Korčulę...

czwartek, sierpnia 04, 2016 Sagitta's world 0 Comments


Pamiętacie finał Mundialu w 2006 roku Francja - Włochy? Mecz, w którym Zizou walnął z bani Materazzi'ego, bo Włoch nie chciał koszulki Francuza tylko jego siostrę. Niekoniecznie w koszulce.

Późny, ciepły, niedzielny wieczór 9-tego lipca 2006 roku. Zielonkawe światło padające z ekranu telewizora na białe ściany pokoju. Pokoju znajdującego się w domu na wyspie Korčula w Chorwacji. Domu właścicieli pomocy drogowej. Przed tym domem parking. Na parkingu laweta. Na tej lawecie samochód. Samochód z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Nasz samochód. 

Pomysł dotarcia na wyspę i spędzenia na niej kilku dni chorwackiego urlopu pojawił się na pewnej stacji benzynowej podczas zachodu słońca drugiego dnia pobytu w Chorwacji. Przeklinaliśmy potem ten moment.

Byliśmy przecież już tak niedaleko Breli, miejsca, w którym - jak się potem okazało - mieliśmy spędzić cudowny tydzień. Czy musieliśmy dotrzeć tam okrężną drogą przez położoną kilometry dalej Korčulę? Promem o 7 rano z Vela Luka do Splitu. Za ponad dwa tysiące studenckich złotych. 

Co otrzymaliśmy w zamian? 

1. Możliwość spędzenia ponad godziny w słońcu na zadupiu przy niedającym się uruchomić samochodzie (padło wszystko). 

2. Możliwość poznania dwóch Chorwatów, psioczących na Serbów, ale pomocnych, bo ich kumpel miał na Korčuli pomoc drogową. 

3. Otrzymania od nich chorwackiej flagi i przekazania im polskiej kiełbasy (lodówki nie ładowało od ponad godziny, ale hermetycznie zapakowanej kiełbasie w tym upale nie powinno to chyba zaszkodzić?). 

4. Rozmowę w mieszance różnych języków (w tym migowego i 'rysowanego') z żoną tego (nieobecnego) kumpla przy kawie po turecku. 

5. Szybką lekcję przedsiębiorczości od kilkuletniej córki właścicieli pomocy drogowej, która do ceny, którą mieliśmy zapłacić, a którą jej mama zapisała na kartce, dopisała na końcu zero. Tata może być z niej dumny. 

6. Krótką noc w miejscowości Blato. 

7. Przyjemność podróży w kabinie lawety. 

8. Nową cewkę zapłonową w warsztacie samochodowym w Splicie (która po powrocie do Polski, po kilku dniach jeżdżenia, odmówiła posłuszeństwa, więc taka znowu nowa nie była...). Na Korčuli podobno mechaników nie było. 

9. Chwilowy wnerw na chorwackie wakacje. 

10. Spłacanie karty kredytowej przez kolejne miesiące. 

Ciąg dalszy nastąpi.

0 komentarze :